Ostatni na dzisiaj. Liam <3. Tylko od razu na wstępie mówię, że jest smutny. Dawno takich nie było, więc napisałam. Proooszę o komentarze :*. Piosenka : < klik > ~ Malinaa ; **
Jestem
z Liam'em już od sześciu miesięcy. Owszem, nasz związek to nie jest
zwykła prosta. Czasem mamy te gorsze dni, jednak jakoś dajemy radę. Może
nie.. Nie dajemy. Ciężko mi jest znosić hejty, a nawet pobicia! Już nie
raz mi się zdarzyło, że jakaś fanka do mnie podbiegła i uderzyła w
twarz, jak nie gorzej. Liam'a też to nie ominęło. Mimo, że wokół nas
jest pełno ochroniarzy, znajdzie się ktoś, kto nas zaskoczy. Boję się.
Boję się tego, że któregoś dnia, mogę pożegnać się z tym światem. Bo z
godziny na godzinę, a nawet z minuty na minutę jest coraz gorzej! To
powoli załamuje. Już nie raz miałam ochotę po prostu wyprowadzić się z
Londynu do jakiegoś spokojnego miejsca, ale nie mogłam tego zrobić
Liam'owi. Wtedy oboje byśmy cierpieli. Payne coraz częściej zastanawiał
się nad zakończeniem kariery. Może i by było lepiej, ale co wtedy zrobią
fani? Jak zwykle, nie poczekają na prawdziwe fakty, tylko zaczną
osądzać mnie. Dlaczego akurat mnie? To proste. Przyszła sobie taka [T.I]
[T.N], zawróciła 1/5 One Direction w głowie, myśli, że może wszystko,
dlatego kazała mu odejść z zespołu. Wiem, że niektórzy tak nie myślą. To
są tak zwani True Directioners. Fani, którzy pogodzili się z tym, że
chłopcy pragną szczęścia i żaden z nich nie może im tego zabronić. Inni
jakoś nie potrafią tego zrozumieć. Tego żałuję. Gdybym wiedziała, że
bycie dziewczyną Liam'a Payne'a jest takie trudne, to nigdy nie
zgodziłabym się ujawnić tego światu.
Podniosłam się z łóżka, jednak obok mnie nikogo nie było. No tak.. Pokłóciliśmy się. Znów. Chyba nawet nie mam tylu palców u rąk, żeby policzyć, który to raz w tym tygodniu. Tylko ciągle kłótnie i nic więcej. Już nie umieliśmy rozmawiać jak normalni ludzie. Każda taka spokojna próba, kończyła się wrzaskiem. To wszystko przez te pobicia. Dlaczego to akurat my musimy takie coś przeżywać? Nie po raz pierwszy, wręcz błagałam Liam'a, żeby ogłosił, że już nie jesteśmy parą. Chciałam wtedy pokazywać się tylko w ukryciu.
Podniosłam się z łóżka, jednak obok mnie nikogo nie było. No tak.. Pokłóciliśmy się. Znów. Chyba nawet nie mam tylu palców u rąk, żeby policzyć, który to raz w tym tygodniu. Tylko ciągle kłótnie i nic więcej. Już nie umieliśmy rozmawiać jak normalni ludzie. Każda taka spokojna próba, kończyła się wrzaskiem. To wszystko przez te pobicia. Dlaczego to akurat my musimy takie coś przeżywać? Nie po raz pierwszy, wręcz błagałam Liam'a, żeby ogłosił, że już nie jesteśmy parą. Chciałam wtedy pokazywać się tylko w ukryciu.
Niby
to nie w jego stylu, ale gdy tylko mu o tym powtarzałam zaczynał
krzyczeć. Każde jego słowo, bolało, jak nóż wbijany w plecy. Niby taki
spokojny i miły.. Ale jednak potrafi być też okropny. Powoli zaczynałam
się bać o cokolwiek pytać. Nawet o to czy jest głodny... Miałam ochotę
tylko na płacz. Już nic mi nie pomagało. Zwykle Liam był rozwiązaniem
moim problemów, ale tym razem to on był, między innymi, ich przyczyną.
Czasem nawet żałuję, że nie mogłam znaleźć sobie normalnego chłopaka.
Ale nie! Musiałam zakochać się na zabój w gwieździe! Dlaczego to on
właśnie podbił moje serce?! Szukałam go po całym mieszkaniu, jednak
nigdzie go nie było. W końcu zauważyłam, że siedzi skulony w kącie
swojej garderoby. Chyba płakał.. Tak, to napewno płacz. Aż serce się
kraje, kiedy widzi się Liam'a w takim stanie. Mi samej zaczęły lecieć
łzy. Widać, że jest mu ciężko. Mnie także, ale czy nie lepiej było po
prostu porozmawiać? Podeszłam do niego bliżej, ale po cichu. Chciałam
się upewnić, czy aby napewno można z nim gadać. Szlochał. Ciarki
przeszły mi po całym ciele, bo nienawidzę patrzeć na czyjś ból. Usiadłam
koło niego i objęłam ramieniem. Narazie nie próbowałam się odzywać.
Czekałam aż spojrzy mi w oczy. Taka jest moja taktyka już od lat.
Sprawdzam czy dana osoba ma ochotę na moją obecność. Otarł łzy jedną
ręką, pociągnął nosem i powoli odwracał głowę w moją stronę. Jednak
niepewnie. Zupełnie tak, jakbym miała zaraz mu wykrzyczeć w twarz, że z
nami koniec. Chyba nie wie, że taka nie jestem.. Próbował zakrywać swoje
zaczerwienione od płaczu oczy, ręką, która oparł o kolano.
- Liam, dlaczego Ty to robisz? - Szepnęłam, odsłaniając jego oblicze.
- Ale co?
- Dlaczego ciągle doprowadzasz do awantur? Ja chciałabym z Tobą normalnie i spokojnie pogadać, ale Ty nigdy na to nie pozwalasz.
- Bo ja nie chce, aby inni myśleli, że z nami koniec! Może i my byśmy wiedzieli, że to nieprawda, jednak to nie byłoby to samo. Nie moglibyśmy wyjść gdzieś we dwójkę na spacer, cztery choćby na kawę.
- Liam, dlaczego Ty to robisz? - Szepnęłam, odsłaniając jego oblicze.
- Ale co?
- Dlaczego ciągle doprowadzasz do awantur? Ja chciałabym z Tobą normalnie i spokojnie pogadać, ale Ty nigdy na to nie pozwalasz.
- Bo ja nie chce, aby inni myśleli, że z nami koniec! Może i my byśmy wiedzieli, że to nieprawda, jednak to nie byłoby to samo. Nie moglibyśmy wyjść gdzieś we dwójkę na spacer, cztery choćby na kawę.
- I tak nie możemy! Liam, czy Ty tego naprawdę nie widzisz, że Twoi fani niszczą nasz związek?!
- Nie! Ja Cię za bardzo kocham i nie zauważam innych! Ty chyba też tego nie rozumiesz!
- Wiesz.. Chciałabym. Ale ja po prostu nie umiem. Nie jesteś wcale taki, jak inni myślą! - Wykrzyknęłam i znów zalałam się gorzkimi łzami. Wtuliłam się w niego i płakałam w jego koszulę. To, że miał na niej plamy od tuszu do rzęs, jakoś nie specjalnie go w tym momencie obchodziło. Te całe krzyki, choć to dziwne, chyba rozluźniły sytuację. Nareszcie mogliśmy tworzyć idealną parę.
Od tych wszystkich kłótni minęły już jakieś 3 miesiące. Wszystko ucichło. Zarówno hejty jak i liczne informacje o pobiciach. W końcu mieliśmy święty spokój. Nasz związek przeżywał najlepszy okres niż kiedykolwiek. Miałam także dla Liam'a pewną niespodziankę. Mianowicie, jestem w 2 tygodniu ciąży. Nie miałam zielonego pojęcia, czy Li się ucieszy, czy też znienawidzi i odejdzie. Liczyłam raczej na to pierwsze. Postanowiłam mu o tym jak najszybciej powiedzieć, jednak nie w zwyczajnym miejscu. Chciałam, aby to było w restauracji. W tej, w której byliśmy na pierwszej randce. Kiedy Payne wrócił do domu ze studia, szybko do niego podbiegłam i mocno wyściskałam.
- Wow! A co to się stało, że tak bardzo cieszysz się na mój widok?
- Po prostu mam coś dla Ciebie. Zbieraj się i bierz kluczyki od auta. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam założyć buty.
- No dobrze.. A powiesz mi chociaż dokąd jedziemy?
- A pamiętasz miejsce naszej pierwszej randki?
- No jasne. Jak mógłbym zapomnąć.
- To właśnie tam jedziemy. - Rzuciłam pospiesznie i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce po stronie pasażera.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu, jednak nie mogliśmy znaleźć żadnego miejsca na parkingu. Jedne, jedyne było jakieś 10 minut drogi piechotą od lokalu! No cóż. Nie mieliśmy wyboru, więc musieliśmy tam zostawić wóz. Złapaliśmy się za rece i szliśmy sobie spacerkiem, kiedy nagle usłyszałam za nami jakieś szepty.
- Nie! Ja Cię za bardzo kocham i nie zauważam innych! Ty chyba też tego nie rozumiesz!
- Wiesz.. Chciałabym. Ale ja po prostu nie umiem. Nie jesteś wcale taki, jak inni myślą! - Wykrzyknęłam i znów zalałam się gorzkimi łzami. Wtuliłam się w niego i płakałam w jego koszulę. To, że miał na niej plamy od tuszu do rzęs, jakoś nie specjalnie go w tym momencie obchodziło. Te całe krzyki, choć to dziwne, chyba rozluźniły sytuację. Nareszcie mogliśmy tworzyć idealną parę.
Od tych wszystkich kłótni minęły już jakieś 3 miesiące. Wszystko ucichło. Zarówno hejty jak i liczne informacje o pobiciach. W końcu mieliśmy święty spokój. Nasz związek przeżywał najlepszy okres niż kiedykolwiek. Miałam także dla Liam'a pewną niespodziankę. Mianowicie, jestem w 2 tygodniu ciąży. Nie miałam zielonego pojęcia, czy Li się ucieszy, czy też znienawidzi i odejdzie. Liczyłam raczej na to pierwsze. Postanowiłam mu o tym jak najszybciej powiedzieć, jednak nie w zwyczajnym miejscu. Chciałam, aby to było w restauracji. W tej, w której byliśmy na pierwszej randce. Kiedy Payne wrócił do domu ze studia, szybko do niego podbiegłam i mocno wyściskałam.
- Wow! A co to się stało, że tak bardzo cieszysz się na mój widok?
- Po prostu mam coś dla Ciebie. Zbieraj się i bierz kluczyki od auta. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam założyć buty.
- No dobrze.. A powiesz mi chociaż dokąd jedziemy?
- A pamiętasz miejsce naszej pierwszej randki?
- No jasne. Jak mógłbym zapomnąć.
- To właśnie tam jedziemy. - Rzuciłam pospiesznie i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i zajęłam miejsce po stronie pasażera.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu, jednak nie mogliśmy znaleźć żadnego miejsca na parkingu. Jedne, jedyne było jakieś 10 minut drogi piechotą od lokalu! No cóż. Nie mieliśmy wyboru, więc musieliśmy tam zostawić wóz. Złapaliśmy się za rece i szliśmy sobie spacerkiem, kiedy nagle usłyszałam za nami jakieś szepty.
Przestraszyłam
się, bo było już ciemno, a na dodatek nie poprosiliśmy żadnego
ochroniarza, aby z nami poszedł. Ogólnie było cicho, z wyjątkiem tego
czegoś. To cały czas się nasilało. Na chwilę zamknęłam oczy, bo może to
tylko zły sen. Zacisnęłam mocniej powieki i usłyszałam huk. Przystanęłam
w miejscu. Liam'a już nie było obok mnie. On.. Leżał na ziemi, ledwo
przytomny, a... na jego koszuli było.. pełno krwi. Został postrzelony!
Boże, dlaczego Liam, dlaczego on?! Nachyliłam się nad nim i próbowałam
go ocucić. Jak najszybciej zadzwoniłam po karetkę.
- Liam! Liam! Błagam! Otwórz oczy, nie zostawiaj mnie.. proszę! - Mówiłam łamiącym się głosem, dławiąc się przy tym łzami.
- [T.I], ja.. Cię.. kocham..
- Liam, nie możesz mi tego zrobić, rozumiesz?! Karetka już tu jedzie, tylko nie odchodź!
- Nie.. Na mnie już pora.. Proszę Cię, tylko nigdy o mnie nie zapominaj.. A możesz mi zdradzić co to była za niespodzianka? - Spytał i przez chwilę ujrzałam w jego oczach nutkę nadziei, która zaraz potem znikła. Zacisnęłam jedną pięść, a drugą rękę położyłam na jego zakrwawionej koszuli, próbując ucisnąć ranę.
- Jestem w ciąży. Będziesz tatą! Proszę zostań z nami, Liam! Będziemy rodzicami! - Payne złapał mnie resztamisił za brzuch, po czym lekko go pogłaskał i powiedział:
- Zaopiekuj się nim należycie. Przypomnij, że jego ojcem był Liam Payne i że bardzo chciał go zobaczyć, lecz niestety los na to nie pozwolił. Zrób dla mnie tylko to. Kocham Cię. Was.
- Jego ojcem JEST Liam Payne. My także Cię kochamy. - Złapałam go za rękę, a on zamknął oczy. Już na zawsze. Nawet nie zdążyła przyjechać karetka. Zostawił mnie i naszego maluszka samych. Chociaż wiem, że tego nie chciał. Czasami zastanawiam się co za idiota układa scenariusz życia. Najpierw było źle, potem zaczęło się nam nareszcie układać i znów zostaliśmy rozdzieleni. Tym razem na wieki. A miałam taką nadzieję, że zobaczę jak Liam uczy nasze dziecko chodzić i będzie świadkiem każdych jego postępów.
- Liam! Liam! Błagam! Otwórz oczy, nie zostawiaj mnie.. proszę! - Mówiłam łamiącym się głosem, dławiąc się przy tym łzami.
- [T.I], ja.. Cię.. kocham..
- Liam, nie możesz mi tego zrobić, rozumiesz?! Karetka już tu jedzie, tylko nie odchodź!
- Nie.. Na mnie już pora.. Proszę Cię, tylko nigdy o mnie nie zapominaj.. A możesz mi zdradzić co to była za niespodzianka? - Spytał i przez chwilę ujrzałam w jego oczach nutkę nadziei, która zaraz potem znikła. Zacisnęłam jedną pięść, a drugą rękę położyłam na jego zakrwawionej koszuli, próbując ucisnąć ranę.
- Jestem w ciąży. Będziesz tatą! Proszę zostań z nami, Liam! Będziemy rodzicami! - Payne złapał mnie resztamisił za brzuch, po czym lekko go pogłaskał i powiedział:
- Zaopiekuj się nim należycie. Przypomnij, że jego ojcem był Liam Payne i że bardzo chciał go zobaczyć, lecz niestety los na to nie pozwolił. Zrób dla mnie tylko to. Kocham Cię. Was.
- Jego ojcem JEST Liam Payne. My także Cię kochamy. - Złapałam go za rękę, a on zamknął oczy. Już na zawsze. Nawet nie zdążyła przyjechać karetka. Zostawił mnie i naszego maluszka samych. Chociaż wiem, że tego nie chciał. Czasami zastanawiam się co za idiota układa scenariusz życia. Najpierw było źle, potem zaczęło się nam nareszcie układać i znów zostaliśmy rozdzieleni. Tym razem na wieki. A miałam taką nadzieję, że zobaczę jak Liam uczy nasze dziecko chodzić i będzie świadkiem każdych jego postępów.
Niestety
ta osoba, która go... zabiła, nie miała serca. Nie przypuszczała, że
będę na tym cierpieć. Najpierw ja, a potem nasz syn lub córka. Nadal go
kocham, mimo tego, że już go nie zobaczę. Jednak on zawsze będzie w moim
sercu, a jego cząstka niedługo pojawi się na świecie, z którego on
odszedł. Za szybko...
THE END ;c
THE END ;c
Wow ! Zauważyłam, że mamy już ponad 2100 wejść ! Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3. Chciałam jeszcze dodać, że straaaasznie się cieszę, że Liam ma dwie działające nerki ! Teraz tylko niech dba o siebie i wszytsko będzie dobrze. ; **.
Boooskie !! Szkoda tylko ,że mój ukochany nie wytrzymał !! *___________* Ale imagin boski !
OdpowiedzUsuń