czwartek, 9 sierpnia 2012

Twenty-second .. ; )

No i Hazz xx. Po raz pierwszy jestem choć trochę zadowolona z tego, co napisałam. Męczyłam się nad tym przez dobre 3 godziny, no ale to na przeprosiny, więc wszystko mogę zrobić <3. Piosenka : :* . Nie wiem dlaczego, ale zawsze mam z nią problem :D Miłego czytania xx ~ Malinaa ; **




Postanowiłam w końcu odpocząć. Miałam już wszystkiego dosyć. Przyjaciele się ode mnie odwrócili. Rodzice ciągle się kłócą. Chłopak mnie rzucił. Szkoła.. No cóż, w niej też nie jest najlepiej. Ale nie będę teraz o tym myśleć. Są wakacje i nie mam najmniejszego zamiaru ich marnować, przejmując się głupimi problemami. Kocham góry i wszystko, co z nimi związane. To dlatego spędzam tam dosłownie każde wakacje. Tym razem też nie zamierzałam tego zmieniać. Spakowałam ostatnie, najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam na dworzec. Pociąg wyruszyć o godzinie 9:07. Spojrzałam na zegarek. 8:34. Było jeszcze trochę czasu, jednak nie mogłam znieść kolejnej kłótni rodziców, która się właśnie nasilała. Poszłam do salonu, rzuciłam tylko krótkie "Do zobaczenia" i wyszłam. Gdybym została tam dłużej, pewnie musiałabym wysłuchiwać kazań mojej mamy : Tylko uważaj na siebie. Nie rób głupot. - Jak co roku. Ciągle to samo. Mam 18 lat, czy to nie wystarczająco dużo, żeby mama przestała mi mówić mi co mam robić ?! Tak więc, po 20 minutach siedziałam już na ławce, czekając na pociąg. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Myślałam tylko o tym, żeby zameldować się w ośrodku, rozpakować i wyjść na spacer po świeżym powietrzu. W końcu mój transport nadjechał. Po godzinie spóźnienia ! Wzięłam swój bagaż i zajęłam miejsce przy oknie. Przez całą drogę podziwiałam widoki, znosząc przy tym jakiegoś dzieciaka, który siedział obok mnie i cały czas się 'kręcił'. Zupełnie tak, jakby nie mógł usiedzieć na miejscu. Na dodatek zaczął krzyczeć ! To było coś w stylu "Jestem supermanem !!". Prawie jak Louis z One Direction. Chyba jest z nim spokrewniony.. Mniejsza z tym. Włożyłam słuchawki do uszu, żeby chociaż trochę umilić sobie dojazd na miejsce. Włączyłam moją ulubioną piosenkę - More Than This i sama nie wiem, kiedy zasnęłam. Ten utwór działał na mnie tak.. wyjątkowo. Sprawiał, że natychmiast się uspokajałam i to chyba doprowadziło do tego, że odpłynęłam.
Tak naprawdę dopiero teraz zaczęłam doceniać to denerwujące dziecko. Gdyby nie ono, to przegapiłabym przystanek. Szybko zerwałam się z miejsca i wybiegłam z pociągu, kierując się w stronę ośrodka. Kiedy tam dotarłam od razu poczułam, że będą to wyjątkowe wakacje. Mimo, że byłam sama, to ta nadzwyczajnie miła atmosfera, sprawiała, że nie było aż tak źle. Odebrałam klucze od pokoju i udałam się na piętro, na którym się znajdował. Otworzyłam drzwi i ujrzałam skromnie zaścielone łóżko, malutki telewizor, szafkę no i kolejne drzwi, tylko, że do łazienki. Rzuciłam bagaż i ani myślałam dłużej marnować tego pięknego dnia, więc wyszłam na spacer. Tak, jak wcześniej planowałam. Było dosyć chłodno, ale niespecjalnie mi to przeszkodziło. Miałam przecież na sobie bluzę. Stąpałam po jak narazie prostej dróżce, która z czasem przerodziła się w kamienną przeszkodę. Owszem, utrudniało mi to poruszanie się, ale jestem już do tego przyzwyczajona. Czasem się potykałam, lecz nic więcej. Gdy już miałam wracać, nagle pogoda odwróciła się ode mnie i postanowiła zepsuć resztę dnia. Jakby znikąd nadeszła ciemna chmura, z której zaczęły spływać gęste krople deszczu. Zaczęłam trochę szybciej 'przebierać' nogami, by i zdążyć na kolację i nie zmoknąć. To drugie, jednak mi się nie udało. Po paru minutach nie miałam już na sobie suchej nitki. Robiło się coraz bardziej ślisko, a krople wody spływające po mojej twarzy utrudniały mi widoczność. Chciałam, żeby to wszystko się już skończyło, żebym mogła wejść do ciepłego i suchego pokoju, zacząć oglądać telewizję i pójść spać. Nie zauważyłam wielkiego kamienia, na który chwilę potem stanęłam i pech chciał, że noga mi się wygięła. Upadłam na ziemię, ale nie było mi już tak łatwo wstać. Ból był za duży, a ja byłam bezradna. Zaczęłam płakać, bo nikt nie mógł przyjść mi z pomocą. Dlaczego akurat musiałam się wybrać na spacer do pustego lasu ?
- Coś Ci się stało ? - usłyszałam za swoimi plecami znajomy mi głos, lecz tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam. Odwróciłam się i ujrzałam.. Harry'ego Stylesa ! Trochę się zdziwiłam, bo co taka wielka gwiazda robi w górach i to jeszcze w środku lasu podczas deszczu ?
- Właśnie nie wiem. Noga mnie strasznie boli.
- Mogę zobaczyć ?
- Jasne.
Podszedł do mnie, kucnał i dotknął obszaru piszczela. Bolało. I to bardzo. Aż syknęłam.
- To wygląda mi na złamanie. Trzeba z tym jechać do szpitala.
- Najbliższy szpital jest 30 kilometrów stąd i zdaje się, że żadne z nas nie ma samochodu.
- Nic nie szkodzi. - Odpowiedział, po czym wziął mnie na ręce i zaczął kierować się w stronę ośrodka. Chyba mieszkaliśmy w tym samym.. - Nie wiem jak Ty, ale mój samochód stoi na parkingu, więc czy tego chcesz czy nie, zawiozę Cię do szpitala. - Nic mu nie odpowiedziałam. Nawet nie miałam co. To było strasznie miłe z jego strony, że tak po prostu się mną zainteresował. To z pewnością najlepsze wakacje mojego życia. Niby złamałam nogę, ale przecież poznałam Harry'ego Stylesa, który właśnie niesie mnie na rękach !
Teraz już nie jest tak kolorowo. Muszę się jakoś nauczyć chodzić z tym durnym gipsem. Nie jest łatwo, bo za każdym razem kiedy na niego stąpam, to trochę mnie boli. Jednak mam przy sobie Hazzę. Nawet nie wiem czemu nadal dotrzymuje mi towarzystwa. Siedzi ze mną w pokoju i jak gdyby nigdy nic ogląda film. Ba ! Jeszcze leży na moim łóżku ! Nie to żeby mi to przeszkadzało, ale czy to nie dziwne ? Jak mniemam przyjechał tu na urlop, wypocząć, więc czemu marnuje czas ze mną ?
- Harry, mogę Cię o coś spytać ? - Już nie mogłam dłużej wytrzymać tych bijących mnie myśli. Musiałam się dowiedzieć.
- Jasne, o co ?
- Dlaczego się mną opiekujesz ? Nie wolisz spędzić tych wakacji na odpoczynku ? - Odpowiedziała mi cisza. Zauważyłam na jego policzkach delikatne rumieńce. Jezu. Odpowiedz ! Przecież to nie takie trudne !
- No bo.. bo ja.. no.. ten..
- No co ? Powiesz mi czy nie ?
- Chciałbym, ale nie wiem jak.
- Jak to nie wiesz jak ? Wystarczy, że wytłumaczysz, po co marnujesz swój czas, siedząc tu i wysłuchiwając tych wszystkich bredni, które Ci o sobie opowiadam.
- To nie są brednie. Siedzę tu z Tobą, bo...
- Bo co ?! - Matko, to już się robiło wkurzające.
- Bo mi się spodobałaś ! - Wow. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Ja spodobałam się jemu ? To nie jest normalne. Może jednak się przesłyszałam ? Patrzałam na niego jak durna z wytrzeszczonymi oczami i otwartą buzią.
- A-ale j-jak ja Ci się spo-spodobałam ? - Zaczęłam się jąkać z tego wszystkiego !
- Bo.. Jesteś fajna, miła, sympatyczna i ładna.. - czułam jak wybucham śmiechem w środku. Ja ładna ? Zabawne. To co on powiedział było totalnym zaskoczeniem. Nigdy nie przypuszczałam, że spotkam Harry'ego, co dopiero, żebym miała się mu spodobać. Myślałam, że ma bardziej 'wyszczególniony' gust i woli, jakby to powiedzieć, normalne dziewczyny. Takie, które są do niego podobne. W sensie, że choć trochę sławne..
- Przepraszam. Zrobiłem z siebie idiotę. Muszę już iść. Narazie. - Powiedział i wstał z łóżka, kierując się do wyjścia.
- Harry, zaczekaj ! - Krzyknęłam, a ten się obrócił. - Ty.. Też mi się podobasz. - Tak, tak. Podoba mi się Harry Styles. Nic dziwnego. Jest boski. Większości dziewczyn się podoba, ale tylko pod tym względem, że jest przystojny. Może i tak, ale ja doceniłam coś bardziej wartościowego. Jego charakter. Był zabawny, miły, opiekuńczy.. No i strasznie słodki. A te jego dołeczki. Nic, tylko się zakochać. Kiedy usłyszał moje słowa, także zrobił większe oczy. Po chwili ponownie usiadł na łóżku i zaczął się do mnie przybliżać. Czułam, że zaraz mnie pocałuje. Miałam rację. 5 sekund później, nasze wargi stały się jednością.
- Kocham Cię. - Szepnął Harry, po czym mocno mnie przytulił.
~*~
- Tak właśnie mama poznała tatusia.
- Opowiedz mi to jeszcze raz !
- Może jutro. A teraz idź już spać. Rodzice Cię kochają. Dobranoc. - Powiedziałam do mojej, naszej, córki i nakryłam ją kołdrą. Dałam całusa w policzek.
- Oj, nasza, mała Darcy. Wygląda na to, że do końca życia będziesz opowiadać jej tą historię.
- No chyba tak. - Uśmiechnęłam się. - W sumie się jej nie dziwię. Ja też mogłabym tego słuchać bez końca. - Harry się zaśmiał.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Powiedział i czule pocałował.
Dalej utrzymuję się przy tym, że tamte wakacje były najlepszymi jakie miałam. W końcu poznałam tam mojego męża. Moją wielką i jedyną miłość. ;)


THE END c;

1 komentarz: