sobota, 23 marca 2013

Wasze stronki. c:

1. http://foreveryoungonedirection-1d.blogspot.com/2. https://twitter.com/KissesForAllie3. http://ask.fm/dareknerka4. http://imaginyiinne.blogspot.com/5.
cala-noc.tumblr.com 6. http://my-imagines-one-direction.blogspot.com/ 7. http://iwannadiewithoutpain.blogspot.com/8. http://you-are-carrying-changes.blogspot.com/

Thirty-eight ;3.

Dobra to mamy imagina o Larry'm. Z góry mówię, że jest smutny, więc proszę bez zbędnych komentarzy XD najlepiej jak włączycie do niego to: http://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs to miłego czytaniaa <3
On był moim najlepszym przyjacielem. Mogłem mu się ze wszystkiego wyżalić. Kiedy było naprawdę źle, wystarczyło, że przyszedł do mnie i usiadł obok. Nic więcej nie miało dla mnie znaczenia. Każda chwila z nim spędzona, każde wymienione słowo z jego ust. To było coś pięknego. Kochałem patrzeć na jego usta, kiedy mnie pocieszał. Poruszały się w taki delikatny i opiekuńczy sposób. Czułem, że jeżeli mam go przy sobie wszystko będzie dobrze. Że nigdy nie zostanę sam w potrzebie. Że zawsze będzie potrafił ze mną pogadać, a kiedy będzie trzeba to przytuli. W jego uścisku zawsze się uspokajałem. Jego ciepło przyprawiało mnie o przyjemne dreszcze. Oprócz tych gorszych momentów, spędziliśmy też masy dobrych, które będę zawsze dobrze wspominać, z uśmiechem na ustach. Czasem potrafił rzucić wszystko, żeby pójść ze mną na spacer i zwyczajnie jak przyjaciel z przyjacielem powygłupiać się nie zważając na opinię innych. Za to będę dziękować Bogu do końca swojego życia. Za wszystkie te chwile, które mogłem z nim spędzić. Za to, że mogłem się chociaż na niego patrzeć, mieć go przy sobie. Dziękuję Louisowi, że zawsze był.
To był zwyczajny dzień. 22 lipca. Z chłopakami strasznie cieszyliśmy się, że już na następny dzień mija kolejny rok, kiedy tworzymy zespół. Na twarzy każdego witał uśmiech. Z wyjątkiem Louis'a. Od rana był smutny i przygnębiony. Widać było, że coś go męczy. Chciałem się dowiedzieć co, żeby mu pomóc, żeby go przytulić i pocieszyć, tak jak on mnie. Jednak każda próba kończyła się fiaskiem. Za każdym razem spoglądał na mnie błagającym wzrokiem, żebym już dłużej go nie naciskał. Wiedziałem, że chce być sam. Ale nie mogłem tak tego zostawić. W końcu go kochałem. Kochałem go cholernie mocno, w końcu był moim przyjacielem. Nadal go kocham. Z każdym dniem coraz bardziej.. Kiedy Niall, Zayn i Liam wspominali te czasy, kiedy jeszcze byliśmy w X-Factor, ja się tylko sztucznie uśmiechałem i potakiwałem, chociaż czułem doskonale, że do moich oczu napływają gorzkie łzy. Myślałem cały czas o Lou. Gdzie on jest. Słyszałem, że wychodzi z domu, jednak nie chciałem za nim biec. Wiedziałem, że tego nie chce. A ja szanowałem każdą jego decyzję.
- Harry, co Ci jest? - Spojrzał na mnie opiekuńczo Liam. Ktoś musiał się w końcu domyślić, że coś jest nie tak. Przymróżyłem lekko oczy, żeby żadna łza mi nie skapła. Jednak nie udało mi się. Najpierw poleciała jedna, za nią druga, trzecia, a później już cały strumyk. Wybiegłem z pokoju do łazienki i się w niej zamknąłem. Opuściłem się po drzwiach, a potem schowałem twarz w ręce i tak jakoś, zacząłem płakać. Już nawet nie przejmowałem się, że chłopaki mogą to usłyszeć. Tu chodziło o Louis'a. Już wcześniej wiedziałem, że coś się dzieje, ale on zapewniał mnie, że wszystko dobrze. A ja głupi mu wierzyłem. W końcu ktoś chciał wejść do mnie. Drzwi były zamknięte, dlatego tylko ja mogłem go wpuścić. To był Niall. Był drugą najbliższą mi osobą, dlatego postanowiłem mu otworzyć. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.
- Co się dzieje, Harruś? - Szepnął do mnie. To było słodkie i kochane z jego strony. Sprawił, że jeszcze bardziej zachciało mi się płakać, więc wtuliłem się w jego ramię, a on chyba wolał przemilczeć to wszystko, dopóki sam się nie otworzę. Minęło około 15 minut zanim doszedłem do siebie. Podniosłem głowę i spojrzałem zapłakanymi oczami na blondyna. Jego oczy za to były pełne smutku i zmartwienia. Nienawidziłem kiedy cierpiał. Musiałem mu to powiedzieć, jak najszybciej. Wiedziałem, że Niall jest bardzo wrażliwy. Mimo, że nie pokazywał tego nikomu, starał się to za wszelką cenę ukryć. Spuściłem wzrok w dół, łzy dalej spływały z moich oczu. Podniosłem głowę ponownie, spojrzałem na Niall'a.
- Niall... My musimy znaleźć Lou. - Powiedziałem ledwo dosłyszalnym głosem.
- No ale dlaczego? Co mu się dzieje?
- Boze, sam nie wiem. Już od dawna chodzi przygnębiony. On może sobie coś zrobić! - Wykrzyknąłem zachrypniętym i zapłakanym głosem. Niepotrzebnie. Li i Zayn to usłyszeli i przyszli do nas. Nie powiedziałem im. Nie chciałem ich martwić na zapas. Kiedy nareszcie ich zapewniłem, że nic się nie dzieje, ubrałem bluzę, buty i wyszedłem z domu. Sam. Chciałem się przejść. Przemyśleć wszystko dokładnie. Udałem się w stronę parku. Zwykle było tam pusto, tak tajemniczo. Ale było to moje ukochane miejsce do przemyśleń. Lubiałem pochodzić sobie czasem w ciszy i samotności, myśląc o otaczającym mnie świecie. O tym co było i co jest teraz. Byłem już może w połowie parkowej alei, kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Był to sms. Myślałem, że pewnie Niall chce się spytać, czy wszystko jest dobrze. Ale nie miałem najmniejszej ochoty patrzeć na ten telefon. Nie odpisałem. Nawet nie odczytałem wiadomości. Spojrzałem w górę. Było piękne, niebieskie niebo, ale lekko się ściemniało. Przeszedłem się jeszcze kawałek, aż w końcu usiadłem na ławce. Oparłem ręce na kolanach, a na nich całą głowę. Znów zacząłem myśleć o Louis'ie. Gdzie on do cholery mógł być. Bolało mnie to, że nie powiedział mi co się dzieje. Znów zacząłem płakać. Nagle przypomniałem sobie o tym sms. W końcu Niall także nie mógł się martwić. Wyjąłem telefon, otworzyłem wiadomość. Serce mi podeszło do gardła i łzy spływały coraz bardziej i bardziej.
"Harry, wiesz dobrze, że cholernie Cię kocham. Kocham Cię całym moim sercem. Ale dłużej nie mogę. Przepraszam, że Ci to robię. Przeproś ode mnie także chłopaków, błagam. Nie chciałem im się pokazywać na oczy. Mam nadzieję, że zespół sobie beze mnie poradzi. Że wkrótce zapomnicie, że był ktoś taki jak Louis William Tomlinson. Przeżyliśmy razem piękne chwile, niestety to wszystko mnie przerasta. Kocham Cię i przepraszam. Twój Louis, forever."
Po przeczytaniu tego, telefon sam spadł mi na ziemię. Nie wiedziałem co mam robić. Jednak wiedziałem jedno. Że to już koniec. Że już go nie ma ze mną. Zwykle tego nie robiłem, ale zacząłem przeklinać na cały praktycznie park, a później płakałem jeszcze głośniej. Nie mogłem się z tym pogodzić. Boże, byłem idiotą. Zwyczajnym debilem, bo gdybym przeczytał wcześniej tego zasranego sms'a... On by ze mną był. Mógłbym mu pomóc. Chwyciłem telefon do ręki, żeby zadzwonić do Niall'a. Kiedy odebrał rzuciłem tylko szybkie, niewyraźne "przyjdź do parku" i się rozłączyłem. Brzydziłem się tym telefonem. Brzydziłem się całym sobą. Prawdziwy przyjaciel nie dałby mu tak po prostu odejść. Nie zasługiwałem na to. Na Louis'a i na jego zaufanie.
Na Horana czekałem chyba 10 minut. Przez ten czas chodziłem w kółko, cały zapłakany, z ograniczoną widocznością. Widziałem, jak do mnie biegnie. Kiedy się w końcu zatrzymał nie mógł wydusić nawet słowa, z wyczerpania.
- Usiądź. Odpocznij. - Powiedziałem spokojnie. Mimo, że byłem już na skraju załamania, starałem się zachować zimną krew. Musiałem sobie radzić.
- Ku*wa, Harry, co jest?! - Wykrzyknął po kilku sekundach. Nie odzywałem się. Odwróciłem się w przeciwną stronę, złapałem za włosy i wypuściłem powietrze. Miałem nadzieję, że wtedy się uspokoję, ale było jeszcze gorzej. W końcu przełamałem się.
- Jezu, Niall. ON SIĘ ZABIŁ. Rozumiesz?! Zabił. - Ostatnie słowo powiedziałem prawie niedosłyszalnie. Nie mogłem, nie potrafiłem tego znieść. Że już go ze mną nie ma. Że nie będę już mógł z nim nigdy porozmawiać. Zobaczyć jego ślicznych oczu, ust. Nie będę mógł się przytulić. W tamtym momencie straciłem grunt pod nogami. Świat mi się zawalił. Straciłem najlepszego przyjaciela, najbliższą mi osobę. Nikt nigdy nie będzie potrafił mnie zrozumieć, tak jak Louis. On był niezastąpiony. Bezradnie upadłem na ziemię. Nawet nie wiem ile czasu tak spędziłem. Niall także nie dowierzał. Cały czas siedział na tej ławce, wpatrzony w drzewo. A ja patrzyłem się na jego oczy, z zaciekawieniem, ale także z przerażeniem. Nagle poszerzyły się. A on się ruszył. Zupełnie jakby dostrzegł ducha. Wstał z ławki i bez słowa podążył w stronę dużego drzewa. Podszedł za nie, ale stamtąd nie wrócił. Postanowiłem podejść bliżej. Z każdym krokiem słychać było coraz głośniejszy szloch. Zauważyłem Niall'a klęczącego nad czymś. Kiedy zobaczyłem, co to.. Stanąłem sztywno i nie potrafiłem wykonać żadnego ruchu. Tam leżał.. Louis. Nie żył. Nie ruszał się. Jedyną rzeczą, którą wykonałem było odsunięcie się krok w tył i przetarcie oczu od nadmiaru łez. Nie mogłem w to uwierzyć. Tam leżał mój przyjaciel. Po czasie przełamałem się, podszedłem bliżej. Kiedy zobaczyłem Lou w całości podbiegłem do niego i przytuliłem. Złożyłem czuły pocałunek na jego policzku. Już ostatni w moim życiu.. Siedziałem tak jeszcze trochę czasu, razem z Niall'em. Obydwaj nie mogliśmy powstrzymać łez.
- Harry, może już pójdziemy? - Szepnął blondynek.
- Tak. Chodźmy. - Szepnąłem. Rzuciłem ostatnim spojrzeniem na Lou i poszliśmy do domu. Nie rozmawialiśmy nic. Przez całą drogę zupełna cisza. Myślałem o tym, że nigdy nie będę mógł spędzić żadnej chwili z Louisem. Dosłownie żadnej. Ani złej, ani dobrej. To mnie bolało. Cholernie bolało. Wiedziałem jednak, że Lou na zawsze pozostanie przy mnie. Dlatego, że miałem go w moim serduszku. Zawsze tam ma prawo gościć. Jest całe przeznaczone dla niego. Nikt nigdy nie zrozumie, co czułem w tamtych chwilach. To było coś gorszego od bólu. Gorycz, ból, połączone z cholerną pustką. Wiem, że strasznie głupio zrobiliśmy po prostu wychodząc z tego parku, ale byliśmy całkowicie bezradni. Po powrocie do domu, zamknąłem się w pokoju i nie wychodziłem aż do następnego dnia.
23 lipiec. Rocznica zespołu. Zamiast radości i łez szczęścia - smutek i łzy cierpienia. Nie tylko my czuliśmy tą pustkę. Nasi fani także. Wszyscy straciliśmy kogoś bliskiego naszym sercom. Każdy wiedział, że zespół prędzej czy później się rozpadnie, bo piosenki bez Louis'a, to nie piosenki. Co mielibyśmy robić na próbach bez niego. Zero żartów i wygłupów. I tak właśnie będzie wyglądała reszta naszego życia. Bez Louisa Tomlinsona. Jednak ja nigdy o nim nie zapomnę.
Miałem go w sercu, mam i będę miał już zawsze. I nawet śmierć nas nie rozłączy, bo kiedyś się napewno zobaczymy.

środa, 13 marca 2013

Thirty-seventh .. ; )

O mamo :c jak mnie tu dawno nie było, masakra............. Przepraszam Was strasznie, ale jakoś nie miałam czasu, żeby tu wchodzić. Ogólnie, dużo nowych rzeczy się wydarzyło w moim życiu, szkoła, sprawdziany, przyjaciele.. ;3 więc już od teraz będę się starała dodawać jak najwięcej i kiedy tylko będę mogła. Imagin napisałam o Niall'u. A w następnym poście dam Wasze stronki, tak jak obiecałam. :3 jeżeli macie jakieś pytania, jakiekolwiek, to piszcie tu: http://ask.fm/CiasteczkowyyPotworrxd (reklama musi byc, hahahaha XD.)




To był mocno mroźny dzień. Wszyscy woleli się schować w domu, przy ciepłym kominku, z herbatą w ręce i być w gronie najbliższych. Jednak nie ja. Wolałem się dobrze ubrać i pójść na lodowisko. Wiedziałem, że będzie mało osób, bo w końcu na termometrze było około -15 stopni. Harry, Zayn, Liam i Louis siedzieli w domu i omawiali sprawy zespołu. Ja w tym czasie szykowałem się na górze w pokoju. Po 15 minutach zszedłem na dół, owinięty w szalik, czapkę, kaptur i grubą kurtkę. Chłopaki na mój widok zrobili wielkie oczy.
- Co Ci odwaliło ? Gdzie Ty się wybierasz w taki mróz ? - Spytał Zayn.
- Nialler, zawsze byłeś jakiś inny, ale bez przesady ! - Zaczął się śmiać Harry.
- Doobra dajcie sobie spokój. Idę z nim ! - Wykrzyknął nagle Lou.
- Pogrzało ich. - Liam złapał się za głowę i opadł bezradnie na kanapę.
- Louis, to weź idź szybko, bo chyba się zaraz ugotuję ! - Krzyknąłem. Chciałem na niego poczekać, ale tak mi było gorąco, że wyszedłem przed dom. Czekałem na niego chyba pół godziny. A myślałem, że tylko Zayn się tyle wybiera.
- Dobra jestem. - Wybiegł zdyszany Lou. Chyba się spieszył na to lodowisko. Chociaż nie wyszło mu to tak, jak trzeba. Zacząłem się śmiać, a on tylko patrzył na mnie, jak na debila.
- Jesteś gorszy od niejednej dziewczyny. - Powiedziałem mu, a potem obydwoje wsiedliśmy do auta. Droga do lodowiska nie była długa, jednak musiałem jechać powoli, bo było strasznie ślisko. 15 minut i byliśmy na miejscu. Rzeczywiście. Nie było tam prawie nikogo. Może cztery, pięć osób. Ja zawsze lubiałem jeździć na łyżwach. Nikt inny w moim otoczeniu nie potrafił, dlatego zwykle chodziłem sam. No. Dopóki taki Louis się nie znalazł. Kupiliśmy sobie bilety, a potem przebraliśmy buty na łyżwy. Ja dosłownie wbiegłem na lód, jednak Louis od razu się wywalił. Ja z resztą też, tyle, że dlatego, że za bardzo się śmiałem. Niecodzienny widok zobaczyć Louisa Tomlinsona z One Direction leżącego 'plackiem' na lodzie.
Wstałem i podjechałem do niego, żeby mu jakoś pomóc, ale jak zobaczyłem jego minę znów zacząłem się śmiać. Podałem mu rękę, ale że nie mógł wstać to przeczołgałem się z nim do barierki. Ciekawe jak musieliśmy wyglądać. Taki Niall ciągnie sobie Louisa za rękę, przez pół lodowiska. Nic dziwnego, że inni się na nas gapili. Kiedy w końcu go 'uratowałem' każdy z nas pojechał w swoją stronę. Ja jeździłem dosyć przyzwoicie, ale Louis, jakby pierwszy raz był na lodzie. Chciałem zrobić taki jakby piruet, więc rozbiegłem się i skoczyłem, ale wjechałem prosto pod nogi jakiejś dziewczyny, dzięki czemu i ona się wywróciła. Już chciałem się podnieść i grzecznie ją przeprosić, jednak kiedy zobaczyłem, jaka była piękna, odebrało mi zwyczajnie mowę. Zacząłem się jąkać. Zupełnie nie wiedziałem co mam zrobić.
- Yy, aa, noo eeemm.. jaaa przepraszam - wybełkotałem, spuściłem wzrok i podałem jej rękę. - A tak w ogóle, jestem Niall. - uśmiechnąłem się, co ona odwzajemniła.
- A ja [T.I]. Miło Cię poznać. Chociaż milej by było, gdyby był to nieco mniej bolesny przypadek. - Zaśmiała się. Ku mojemu zdziwieniu nie odjechała, tak jakby zrobiła to reszta innych dziewczyn. Ona chciała ze mną rozmawiać. Noo, zdziwiłem się, bo zwykle takie przypadkowe znajomości mnie olewały i wracały do swoich koleżanek. Potem się ze mnie śmiały czy coś w tym stylu. Za każdym razem bolało tak samo, więc teraz mam takie inne nastawienie do dziewczyn. Jestem nieśmiały i ciężko mi rozpocząć jakikolwiek temat. Robię się taki spięty i nie wiem co ze sobą zrobić.

- No too.. Jesteś tu sam ? - W końcu ona pierwsza się odezwała. Gdyby nie ona to chyba speszony bym odjechał, a później żałował, że nic nie zrobiłem.
- Nie, jestem z przyjacielem. O tam właśnie jest. - Odwróciłem się i wskazałem na Louis'a, który aktualnie leżał na lodzie.
- Zaraz. To nie jest czasem Louis z One Direction ?! - Krzyknęła zafascynowana, a Lou kiedy to usłyszał szybko się podniósł i odjechał z zasięgu wzroku.
- No taak. - Odpowiedziałem z niechęcią.
- A Ty jesteś Niall ?! O Boże. Chyba padnę ! - Zaczęła krzyczeć i tak zwyczajnie odjechała. Zauważyłem, że chwyciła za telefon i zadzwoniła chyba do koleżanki. Po tym stwierdziłem, że piszczała jej do słuchawki, mówiąc: rozmiawiałam z Niall'em Horanem z One Direction !
Nie powiem, że mnie to nie zabolało. Myślałem, że w końcu znalazła się jakaś normalna dziewczyna, a tu nagle się okazała Directionerką. Było mi przykro, no ale co mogłem zrobić. Zszedłem z lodowiska, przebrałem buty i poszedłem szukać Lou. Znalazłem go przy drugim wyjściu, takim, którym nikt nie wychodził.
- Przepraszam. - Powiedział i spuścił wzrok.
- Ale za co ?
- Za to, że odstraszyłem tą dziewczynę. Widać było, że Ci się spodobała.
- Ehh.. Nic się nie stało. Chodźmy już do domu. - Lekko się uśmiechnąłem i poklepałem po ramieniu.
Kiedy wróciliśmy do domu, pierwsze co zrobiłem to wpadłem do pokoju i położyłem się na łóżko. Tak jakby na chwilę zapomniałem, że dzielę pokój z Harry'm i zacząłem płakać. Smutno mi było, bo narobiłem sobie niepotrzebnej nadziei, w związku z tą dziewczyną. Nawet nie wiedziałem jak miała na imię. Wiem tylko, że byłem w stanie zrobić wszystko, aby była moja.
Na następny dzień o tej samej porze znów wybrałem się na lodowisko. Było już trochę cieplej, więc mogłem spokojnie z nią pogadać, bez trzęsienia się z zimna. O ile w ogóle by tam była. Kiedy byłem już przy wejściu, zakładając łyżwy, zauważyłem te jej piękne loki. Nie musiałem patrzeć na twarz, żeby wiedzieć, że to ona. Podjechałem do niej.

- Czeeść. - Rzuciłem cicho. Oczekiwałem tego, że odjedzie i się nawet nie odezwie.
- O Niall ! Przepraszam za wtedy. Nie wiedziałam co zrobić, dlatego się speszyłam i odjechałam. Głupio mi teraz.
- Niepotrzebnie. - Odpowiedziałem i tak jakoś wyszło, że ją przytuliłem. Ale ona mnie nie odepchnęła. Wtuliła się jeszcze mocniej. Spojrzałem w jej cudowne oczy i się w nich zatopiłem. Nie zorientowałem się nawet kiedy zaczęła mnie całować. Od tamtej pory wiem, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje i dalej się tego trzymam. [T.I] odmieniła całe moje życie. Odkąd ją znam, wiem, że całe moje szczęście jest właśnie w jej osobie.